Nie trać czujności gdy grywasz w bilard z pełnomocnikiem przeciwnika

Kilka tygodni temu przydarzyła mi się zabawna historia, która początkowo zabawnie nie wyglądała….

Przed ostatnią rozprawą trwającego kilka lat procesu zadzwonił mianowicie wspólnik reprezentowanej przeze mnie spółki z oświadczeniem, że chce zmienić pełnomocnika i przekazać sprawę do prowadzenia innej kancelarii – gdyż jego zdaniem sprawa jest źle prowadzona.

Jako, że taka sytuacja zdarzyła mi się po raz pierwszy – próbowałem dociec dlaczego tak uważa i co stoi za jego decyzją.

Wyjaśnił mi, że takich informacji (o złym prowadzeniu sprawy) udzielił mu pełnomocnik strony przeciwnej, który dodatkowo zapewnił go że to on tę sprawę wygra (a zatem ja i mój mocodawca niezawodnie ją przegramy).

Okazało się też, że mój mocodawca z pełnomocnikiem strony przeciwnej zna się od dziecka i ufa mu bardzo ponieważ jako młodzieńcy na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych przez całe lata  grywali razem w bilard zacieśniając przy tej okazji więzy przyjaźni 🙂 Przyjaciel mojego mocodawcy nie wskazał mu co prawda na czym owo złe prowadzenie sprawy miałoby polegać ale przecież jeśli przyjaciel tak twierdzi to na pewno tak jest – zwłaszcza jeśli przyjaciel jest fachowym pełnomocnikiem a do tego dobrze rozpoznawalnym na rynku.

Przedstawiłem mojemu mocodawcy swoje stanowisko w sprawie. Nie ukrywam, że było krańcowo odmienne od tego co usłyszał od swojego przyjaciela – stojącego w procesie po przeciwnej stronie. Nie twierdziłem co prawda, że na pewno proces wygram (bo za dużo zaskakujących sytuacji w procesie widziałem) ale wskazywałem, że dotychczas przeprowadzone dowody potwierdzają nasze stanowisko w sprawie i zakładać naszą przegraną byłoby co najmniej ryzykownie. Napomknąłem także, że to ostatnia rozprawa zaś postępowanie dowodowe zostało w zasadzie zakończone zatem zmiana pełnomocnika na tym etapie nic nie zmieni.

Od słowa do słowa stanęło na tym, że pozostaję nadal pełnomocnikiem, realizujemy moją strategię procesową zaś mój mocodawca zjawi się na rozprawie aby naocznie przekonać się o podstawach pewności swojego przyjaciela.

Jak się zakończyła ta historia? Otóż sąd w wyroku podzielił żądanie pozwu w całości i do tego stopnia, że ani na jotę nie zmienił wydanego uprzednio na jego podstawie nakazu zapłaty zaś mój mocodawca przyznał, że musi zweryfikować zaufanie którym dotychczas darzył przyjaciela 🙂

Dlaczego o tym piszę ?

Otóż jeśli zastanawiasz się nad zmianą pełnomocnika na chłodno rozważ wszelkie za i przeciw – tak jak uczynił to mec. Tomasz Kazubski w swoim niedawnym artykule o zmianie pełnomocnika na etapie pisania apelacji. (polecam ten artykuł jako rzeczowy i wyważony; nawiasem mówiąc przypomniał mi tę historię 🙂 )

Taka historia przydarzyła mi się po raz pierwszy ale niejednokrotnie proponowano mi wstąpienie do procesu w miejsce dotychczasowego pełnomocnika argumentując że tenże źle prowadzi sprawę. Ostrożnie podchodzę do takich propozycji. W większości przypadków które analizowałem to nie pełnomocnik był przyczyną niepowodzenia.

A już na pewno nie buduj opinii o swoim pełnomocniku w oparciu o twierdzenia przeciwnika procesowego czy jego pełnomocnika 🙂

Pozostałe wpisy
Zobacz wszystkie wpisy