Pisałem niedawno o tym jak udało mi się uzyskać nakaz zapłaty w postępowaniu nakazowym w sprawie o wydanie rzeczy ruchomych oznaczonych co do gatunku. Dzisiaj chcę przedstawić dalszą część tej historii gdyż obfitowała w niespodziewane wolty i dostarczyła niezłej dawki emocji.
Często orzeczenie nakazujące wydanie rzeczy trudno jest zrealizować w egzekucji ponieważ rzecz nie jest już w posiadaniu pozwanego zaś egzekucja równoważnej kwoty pieniężnej jest bezskuteczna. W sprawie którą opisywałem było podobnie: rzeczy były dostarczone na inwestycję w której pozwany w sprawie o wydanie rzeczy był podwykonawcą. Pozwany nawet byłby skłonny rzeczy wydać ale nie miał już do nich dostępu ponieważ generalny wykonawca rozwiązał z nim umowę, nie wpuszczał na teren budowy gdzie rzeczy pozostały. Dodam, że w tym przypadku umowa z zastrzeżeniem własności nie miała daty pewnej.
Gdy udaliśmy się wraz z komornikiem aby odzyskać wskazane w orzeczeniu sądowym rzeczy – generalny wykonawca twierdził, że zapłacił za nie podwykonawcy zaliczkując prace. Co prawda podwykonawca zaprzeczał ale komornik nie mógł kierować egzekucji w stosunku do generalnego wykonawcy – aktualnego posiadacza rzeczy, który nie był stroną w procesie o wydanie rzeczy. Egzekucja na tym etapie zakończyła się niepowodzeniem ale nie składaliśmy broni. Wizyta komornika pozwoliła uzyskać nam rzecz rzadką i cenną w procesie – a mianowicie dokument urzędowy w postaci protokołu komornika. Przydał się do kolejnego procesu 🙂
Szansą na odzyskanie rzeczy lub ich równowartości było pozwanie generalnego wykonawcy.
Kolejne zdarzenia potoczyły się następująco:
Jak widzisz warto walczyć o swoje.
Widzisz też, że sądy rozpoznające sprawę w pierwszej instancji miały krańcowo odmienne poglądy na zasadność roszczenia powoda co potwierdza zasadność powiedzonka „niezbadane są wyroki sądów” 🙂